Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robertos1 z miasteczka . Mam przejechane 1865.00 kilometrów w tym 382.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.89 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 5820 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robertos1.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 66.00km
  • Teren 45.00km
  • Czas 03:07
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 172
  • HRavg 134
  • Kalorie 2450kcal
  • Sprzęt Górski
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lasy Chełmek-Libiąż

Środa, 12 marca 2014 · dodano: 25.03.2014 | Komentarze 0

Trasa: Oświęcim, Chełmek, Libiąż, Żarki, Gromiec, Oświęcim.



Korzystając z słonecznej pogody, postanowiłem pojeździć po rejonach których jeszcze nie spenetrowałem. Przy powrotach z lasów k. Chełmka, obiecywałem sobie pojechać ścieżką, która przy wyjeździe z lasu zawracała z powrotem. Nigdy nie miałem czasu pojechać nią. Tak więc wstając rano stwierdziłem, że dzisiaj jest ten dzień kiedy czasu mi nie braknie.
Lekki posiłek, izotonik do bidonu, baton w kieszeń i jadę. Najpierw drogą główną, której nie cierpię, do Gorzowa. Potem przez Chełmek do Dębu, gdzie odbijam z asfaltu w prawo, w las. Jadąc główną szutrówka, docieram w końcu do rozjazdu na brzegu lasu, ale tym razem nie jadę w prawo w kierunku Libiąża, tylko skręcam w lewo. Na początku jest to zwykła droga jak do pola. Potem zamienia się w ścieżkę, dalej w ślad ścieżki i w końcu docieram do dużych dzikich łąk w środku lasu. Robi się mały problem, bo pomimo górskiego roweru, ciężko będzie jechać wśród suchej i wysokiej trawy. Dostrzegam jednak dwa ledwo widoczne ślady (jak po jakimś samochodzie czy innym pojeździe), które umożliwiają jako takie przemieszczanie się do przodu. Cały czas otacza mnie wysoka trawa i mnóstwo kretowisk, które znacznie spowalniają jazdę. Męcząca jazda trwa dość długą chwilę. Trochę kluczę poszukując jak najlepszego podłoża do jazdy. Dodatkowo pojawiają się fragmenty bagniste, które ciężko jest objechać. Pokonuje je najkrótszą drogą, próbując nie spaść z roweru. Udaje mi się jakoś, ale rower jest cały oblepiony błotem i ciężki. 
W końcu pomiędzy drzewami dostrzegam linię energetyczną i postanawiam przedrzeć się do niej. Po przejechaniu, znowu, przez mocno podmokły teren, udaje mi się dotrzeć do czegoś co od biedy można nazwać ścieżką. Doprowadza mnie ona do, jak przypuszczam, jakiejś drogi technicznej pod linią:
Lasy Chełmek-Libiąż
Czyszczę z grubsza rower trawą i gałęziami, nie będę przecież woził zbędnych kilogramów w postaci zaschniętego błocka. Co ciekawe, i chwalebne dla Sram-a, przerzutki działały poprawnie pomimo że praktycznie nie było ich widać spod błcka.
Ruszam dalej. Dojeżdżam do stawów Groble a następnie do Odkrywkowej Kopalni Dolomitu:
Lasy Chełmek-Libiąż
Lasy Chełmek-Libiąż
gdzie robię sobie 10 minut przerwy na oglądanie pracy kopalni.
Po króciutkim odpoczynku, ruszam dalej. Kieruję się na wschód, przynajmniej tak mi się wydaje. Generalnie - nie wiem gdzie jestem. Lubię taki stan, gdy mam przed sobą cały dzień wolny. Nie muszę myśleć o punktualnym powrocie z powodu np. pracy. Poczucie pewnego "zgubienia się" jest bardzo przyjemne i pozwala na pełną improwizację w wyborze trasy.
Tak więc, w tym moim "zagubieniu" docieram w rejon kolejnej kopalni dolomitu - Żelazowa. Obok trafiam na kapitalne ścieżki i górki. Przekonuję się, że ta moja kondycja do jazdy typowo po górzystym terenie, nie jest taka super. W płucach ogień, mięśnie nóg płoną z bólu, ale nie poddałem się. Wszystkie podjazdy zdobyte na rowerze:
Lasy Chełmek-Libiąż
Lasy Chełmek-Libiąż
Lasy Chełmek-Libiąż
Lasy Chełmek-Libiąż
Lasy Chełmek-Libiąż
Kiedy udaje mi się w końcu dojść do siebie, rozpoczynam powrót do domu. Zielonym szlakiem zjeżdżam ponownie w rejon kopalni dolomitu. Zjeżdżam po piachu. Na kołach mam założone opony 2,2". I dopiero teraz doceniam ich rozmiar i bieżnik. Na asfalcie podczas jazdy buczą jak stado szerszeni, a i opory toczenia są znaczne. Natomiast na piachu jechałem jak na skrzydłach. Praktycznie nie zapadałem się, pomimo znacznej wagi :-), niektóre zakręty udawało mi się pokonywać nawet z lekkim poślizgiem (a technicznie jestem słabym zawodnikiem). Po prostu sama radość. Niestety, wszystko co dobre, kończy się bardzo szybko. Docieram do asfaltu, którym na przemian z szutrami, docieram do Żarek. Dalej, klasycznie, lasami do Gromca. Potem kładka na kanale na Wiśle i przez Dwory do Oświęcimia.
Wypad udany. Zero problemów ze sprzętem. Stwierdziłem, że kondycja na jeżdżenie po górkach jeszcze słaba. Trzeba będzie potrenować. W najbliższym czasie planuję pojeździć jeszcze wokół zamku Lipowiec, tam też jest dużo fajnych ścieżek.







Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wnosz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]